Dom

Udostępniono: :

Martwi mnie to co widzę, to co się aktualnie dzieję i w jakim kierunku to wszystko pędzi.

Dom

     Człowiek, istota idealna. Przygotowuje sobie obszar dookoła siebie. Jeden z nas potrzebuje tej przestrzeni więcej inny mniej, ale każdy na danym etapie życia w jakimś stopniu przysposabia sobie to co wokół niego, aż poczuje, iż domem może nazwać otaczające go miejsce, teren, na którym się znajduje. W swojej istocie człowiek jest niesamowity, zarówno w kontekście fizyczności, duchowości i co ciekawe umysłowości. Niestety posiada również wiele wad takich jak pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew czy lenistwo. Współcześnie nie pomaga się nam w wyborze właściwej drogi, raczej popycha się w kierunku „ułatwiania sobie życia” doprowadzając do kalectwa. Kalectwa w wszystkich trzech wspomnianych wcześniej wymiarów człowieka.

      Domem każdy z nas może nazwać Ziemię. Pozwoliła na to epoka geologiczna zwana Holocenem. To właśnie dzięki niej człowiek mógł rozwinąć się do aktualnego stanu. W Holocenie, gwałtowne zmiany temperatury nie miały miejsca. Morza osiągnęły stały poziom, przewidywalne stały się pory roku, a opady były obfite, zasilając w wodę pitną wszystko co możliwe. Dzięki temu tak krucha w dniu narodzin istota mogła przetrwać, rozwinąć i zdominować cały glob. Zdominować – w świecie przyrody natura nie pozwala, aby doszło do sytuacji, w której, jeden gatunek mógłby zdominować resztę. Mrówki lasów tropikalnych posłużą mi za przykład. Istnieje teoria, że większa kolonia mrówek potrafiłyby ogołocić drzewo lasu równikowego z liści w bardzo krótkim czasie. Kiedy kolonia osiąga niebezpieczny rozmiar, matka natura nie pozostaje obojętna. Pewien rodzaj grzyba potrafi zdziesiątkować całą kolonię. Wystarczy, że zarazi jednego osobnika. Mrówka, która jest zarażona przestaje mieć kontrolą, nad ciałem i zaczyna szukać idealnego miejsca na rozwój swojego aktualnego Pana. Oddala się ona od kolonii szuka miejsca o odpowiedniej wilgotności i temperatury, aby zapewnić idealny rozwój pasożyta. Następnie lokuje się na łodydze lub liściu głową w dół a szczęki mocno zaciska. Mrówka umiera, jej wnętrza są rozkładane do cukrów będących bezpośrednim źródłem pożywienie dla grzyba. Kiedy osiąga dojrzałość z karku mrówki wyrasta szypułka (nieulistniona łodyga, na której końcu rozwija się owoc). Zarodnik, kiedy dojrzeje, pęka i rozsiewa się na kolejnych ziomków kolonii.

     Dlaczego o tym piszę? Obserwując i analizując (na swój sposób) co się dzieje dookoła nas, to w jaki sposób postępuje rozwój przemysłu, jak czynimy, sobie ziemię poddaną, jak pieniądz wypiera ludzkie cnoty, jak radość jest ogarniana przez stres i depresje. Dochodzę do wniosku, że zachowujemy się niczym pasożyt (taki naprawdę nienajedzony pasożyt) wysysając z ziemi to co w niej najlepsze. Tak potężny dzięki swojemu umysłowi człowiek, zachowuje się jak próżne naczynie, dzikie i nieokiełznane zwierzę zabijające dla przyjemności, które nie stara się współżyć i współbyć, a jedynie żyć i trwać po swojemu bez kompromisów, bez określonych warunków, w samotności. Zamykając się w swoich czterech kątach. W cale się nie dziwię, że w środowisku, którym piętnuje się postawy pokornych i skromnych, a wynosi się zachowania ludzi pełnych chorych ambicji, posiadających lub chcących posiąść władzę i jakże nic nie znaczące pieniądze, dla których są w stanie zrobić dosłownie wszystko, nie ma miejsca na wizję świata, która mogłaby zaistnieć. Mianowicie człowiek już coraz rzadziej jest pełen zrozumienia i empatii, coraz mniej w nim miłość, a coraz więcej zazdrości i gniewu. Skoro istota ludzka potrafił wznieść jakże wspaniałe miasta i wykreować jeszcze wspanialsze wynalazki dla czego nie szuka urządzeń, które odstraszą dzikie zwierzęta, a ucieka się jedynie do zabicia w imię naznaczenia swojej przewagi, której w obszarze fizycznym tak naprawdę nie posiada. Wygra tylko i wyłączni dzięki kreatywnemu umysłowi służącemu do budowania środków unicestwiających – przewagę stanowi umysł. Skoro człowiek w sferze fizycznej nie potrafi wywalczyć sobie odpowiedniego miejsca, a korzysta z potęgi umysłu, dlaczego nie wykorzysta tego atu do współżycia z silniejszym od siebie. Dlaczego nie ochroni siebie i jego. Dlaczego człowiek nie pójdzie w kierunku świata, który rozwija się wespół z naturą? Dlaczego nie rozwijamy się w kierunku różnorodności życia.

     W przyrodzie nic nie ginie. Niektórzy z nas są wizjonerami. Kreują, tworzą, budują, szukają i znajdują. Dzięki temu, to co się dzieje w przemyśle jest tak spektakularne, szybkie, masowe. Niestety surowce które pozyskujemy na zaspokojenie potrzeb bieżącego świata pochodzą z niego. One zmieniają swoją postać, generuję się z nich energię, odzyskuje się je, daje się im nowym początek, ale suma summarum jest ich określona ilość. Masa jest równa energii ani jednego ani drugiego nie ma więcej. Dlatego jedną z lepszych inwestycji w mojej ocenie jest grunt i wynikające z jego posiadania dobra. Jest go stała ilość, która się nagle nie rozmnoży i nie wyrośnie jak grzyby po deszczu zmieniając drastycznie i wartość. Wracając do tematu Ziemi i drzemiącej w niej energii. Słońce to ciało niebieskie które świeci własnym światłem, a zachodzące w jego objętości fuzje jądrowa doprowadzają do ubytku masy i oddawania dużych pokładów energii. Planeta świeci, ale światłem odbitym. Nasza planeta z kosmosu wygląda już nie tak samo, a ciemna już nie jest taka ciemna. Zdjęcie przedstawia Europę nocą z kosmosu. Matka ziemia świeci własnym światłem. Powierzchnia globu staje się jak słonko – w dużym przekoloryzowanie. Do wygenerowania tego światła potrzeba potężnych ilości energii, przy produkcji której są generowane ogromne ilości toksyn i którym towarzyszą potężne straty w postaci ciepła. Oznacza to, że 100 % energii z paliwa jakim zasilane są generatory nie jest zamieniane w energię elektryczna. To martwi, gdyż jak wspominałem, działamy tak żeby było nam wygodniej, a nie tak żeby dobro płynęło dla ogółu. Choć będąc istotami idealnym kreującymi byłoby to możliwe.

Wracając do mrówek, będąc osobą głęboko wierzącą, obawiam się, że jak grzyb w ich środowisku jest lekarstwem na zbyt szybki rozrost kolonii, tak apokaliptyczna wizja końca świata może stać się lekarstwem przed całkowitym wyjałowieniem dóbr głównego organizmu jakim jest Ziemia. Skoro żaden organizm nie jest w stanie zagrozić ludziom to czy oni sami sobie nie staną się lekarstwem poprzez np. wynalezienie wirusa X, który w końcu opustoszy planetę, albo oddając się mocy siedmiu grzechów głównych zatracając to co ludzkie…