Ku lepszemu zrozumieniu !
Chciałbym słowem wstępu się przedstawić i napisać coś o sobie, abyście lepiej zrozumieli słowo które w taki, a nie inny sposób chciałbym przekazać. W tym miejscu również chciałbym przeprosić za wszelkie przejawy mojego nieuctwa, ciężkie i niespójne teksty, gdyż jak to powiedział mój promotor czytając pracę magisterską „ …oj kolego, Szymborską to Ty nie będziesz…” - i miał rację.
Ku lepszemu zrozumieniu.
Chciałbym słowem wstępu się przedstawić i napisać coś o sobie, abyście lepiej zrozumieli słowo, które w taki, a nie inny sposób chciałbym przekazać. W tym miejscu również chciałbym przeprosić za wszelkie przejawy mojego nieuctwa, ciężkie i niespójne teksty, gdyż jak to powiedział mój promotor czytając pracę magisterską „…oj kolego, Szymborską to Ty nie będziesz…” - i miał rację.
Jestem Łukasz, mój nauczyciel matematyki zawsze wołał - Łukasz!!! – wówczas ja do połowy już zesrany w gacie odpowiadałem – Słucham. Po czy byłem pytany, czy żony szukam? 😊 była to jedyna lekcja, przed którą drżały mi kolana. Ogólnie czułem mega szacunek do tego faceta, tym bardziej że był moim wychowawcą. Pech chciał, iż nasza matematyka przypadała zawsze po tym samym przedmiocie klasy 8, która prawie nigdy nie wychodziła na przerwę… często zahaczyła jeszcze naszą lekcję. Wchodząc do klasy około godziny 11, która już wczesną wiosną potrafiła się nagrzać od promieni słonecznych, po uczniach, którzy wychodzi na skutek obciążenia umysłowego spoceni jak po WF-ie, w dodatku, która nie miała czasu się wywietrzyć, bo i kiedy? Domyślam się, że nie jako jedyny 11-stoletni wychowanek czułem stres. Przedmioty ścisłe kocham do dziś poniekąd dzięki tamtym lekcją… Uwielbiam uprawiać sport. Mniej oglądać i o nim słuchać. Zamiast oglądać, wolałem iść i doładować endorfiny na boisku, w terenie czy siłowni. Uwielbiam kino i co najlepsze bardzo lubię czytać książki. Szkoda, że dopiero po 30-tce to odkryłem. Być może było to spowodowane nieodpowiednio dobraną literaturą za czasów szkoły. Tłumaczę to sobie tym, jak to powiedział jeden z nauczycieli w-f-u. – Nie lubicie jeździć do teatru, bo na gówniane spektakle jeździcie, byście zobaczyli dobrą sztukę to sami sobie kupowalibyście bilety. Faktycznie literatura o określonej tematyce bardzo mnie wciąga i nie sądziłem, że kiedykolwiek to przyznam publicznie, ale naprawdę czasami żałuję, że nie mam czasu dłużej przysiąść. Wiem, jak to brzmi, ale to nie tak jak myślisz kotku. Wychodzę z założenie, że jeżeli mam możliwość nauczenia się czegoś bez wyburzania otwartych drzwi to czemu nie. Nie potrafię zrozumieć osób, którzy wyznają zasady „masz łeb i ch. to kombinuj”. Jako dziecko broiłem, jako nastolatek wierzyłem w pracę u podstaw, im bardziej sumienie do niej podchodziłem tym bardziej mnie to cieszyło, jako silny chłopak szpadel i taczka były moim nieporównywalnym atutem, tym bardziej że pracowników fizycznych zawsze za mało. Dużo obserwowałem i słuchałem teraz wiem, że byłem ciekawy różnych technik. Zdajecie sobie sprawę, że każdy majster robi najlepiej. Był czas, żeby to porównywać i obrać najlepszą z dróg.
Czasami przychodzi chwila refleksji, towarzyszą temu pewne emocje, które kołatają się w głowie. Jakaś brakująca część daje odpowiedź, zrozumienie, czysty obraz. Taki stan trwa przez kilka dni. Nie ma potrzeby mówienia o tym. Całość zamykana jest szufladce serca, którą upycham na samym jego dnie, a ona (często nieproszona) uwalnia swą zawartość dając się we znaki przy najtrudniejszych chwilach życia. Chciałbym przelać w słowa to co mnie w danym momencie poruszyło. Kiedyś będzie to pamiątka lub dla niektórych źródło wiedzy, która stanie się wartościową dla mnie, dla innych (znanych czy nieznanych mi osób). Mm…może zamiast pisać powinienem nagrać audiobooki?! Niech będzie tradycyjnie. Niektórzy mogą słusznie stwierdzić, iż treści bloga nie do końca będą to zgodne z tym co mieści zawartość strony anchorgym.pl, można to uznać za sabotaż tego sklepu. Jest on częścią mojego dorobku ten blog również ma się nim stać. Swoją drogą czy wszystko musi być robione zgodnie ze sztuką. Zresztą ja zawsze tłukłem na przekór, pod prąd.
Podsumowując wpisy będą różne, będą anegdotki wesołe i smutne z życia wzięte, przemyślenia i przedstawione jak najbardziej obiektywne wnioski, ale z mojej pary kaloszy. Żaden z wpisów nie będzie prześmiewczy, nie będzie miał charakteru znieważającego czy treści jakkolwiek poniżający osoby, które dały mi od siebie część układanki, dzięki której odpowiedziałam sobie na jedno zasadnicze pytanie:
Jak tego nie schrzanić?